Choć wiele osób uskarża się na trudności, które wywołało u nich przejście na nauczanie zdalne, dla mnie to rozwiązanie jest dużo przyjemniejsze i pomaga mi się lepiej zorganizować. Nie oznacza to jednak, że nauczanie stacjonarne jest pod każdym względem gorsze. Wiele rzeczy w ostatecznym rozrachunku przemawia za dużo większą przewagą formy stacjonarnej nauczania.
Lepszy przepływ informacji
To coś niezastąpionego, zwłaszcza gdy w zasadzie nic nie jest pewne jeśli chodzi o pracę szkoły w obecnych czasach. Nauczanie zdalne pokazało mi już w zeszłym semestrze, że przepływ informacji przez formalne komunikaty, takie jak dziennik elektroniczny, nie sprawdza się na dłuższą metę, jest niewydajny, a dziennik szybko się przeciąża, przez co wszyscy jego użytkownicy tracą do niego dostęp. W przypadku nauczania stacjonarnego ten problem znika. Wystarczy, że jeden z nauczycieli przejdzie się po wszystkich klasach i ustnie przekaże ważne informacje.
Łatwiejszy dostęp do nauczycieli
Podczas poprzedniej próby nauczania zdalnego w internecie roiło się od historii uczniów, którzy de facto zostali przez swoich nauczycieli porzuceni. Osobiście nie doświadczyłam tego w aż takiej skali, ale czasami pojawiał się problem ze skomunikowaniem się z kimś na szybko. Zdarzało się też, że nauczyciel odpisywał na pytanie, czy wiadomość długo po godzinach zajęć lekcyjnych, w środku nocy, co skutecznie utrudniało nam systematyczną pracę i nadrabianie materiału na własną rękę. Taka uciążliwość pojawiała się również w przypadku przeciążenia się dziennika elektronicznego.
Lekcje o regularnych porach
To chyba najlepszy plus nauczania stacjonarnego. Wszyscy wiedzą, gdzie, o której i czy w ogóle mają lekcje, nie ma chaosu informacyjnego, nauczyciele nie są rozrzuceni po różnych platformach edukacyjnych. Dodatkowo pracujemy przez określony czas w określonych jego ramach. W przypadku nauczania zdalnego wielu nauczycieli przesyła materiały za późno albo za wcześnie, nie ma internetu, aby sprawdzić wysłane prace na czas etc. Praca o regularnych porach jest też o tyle lepsza, że nie musimy sami jej sobie organizować i zastanawiać się, ile czasu będziemy na nią potrzebować.
Ilość materiału dostosowana do czasu
Na lekcjach stacjonarnych nie pojawia się kolejny problem: zbyt dużo materiału do przerobienia na jedną jednostkę lekcyjną. Nauczyciel cały czas jest ze swoimi uczniami, a więc widzi, w jakim tempie pracują i dostosowuje do nich ilość wykładanego materiału. W przypadku nauczania zdalnego nauczyciel wysyła materiał na oko, często uczniowie nie mówią mu też, że dostają za dużo do zrobienia, przez co utrzymuje swoje tempo. To powoduje, że uczniowie muszą poświęcić swój wolny czas na robienie materiału, którego na zajęciach stacjonarnych by nie przerabiali.
Regularny kontakt z ludźmi
Depresja nastoletnia to nie wymysł nastolatek rzuconych przez chłopaka, tylko realny problem, na który jesteśmy narażeni zwłaszcza w czasie nauczania zdalnego. Odcięci od rówieśników i codziennego hałasu, emocji i rozmów, jesteśmy narażenie na rozwinięcie się wielu zaburzeń na tle psychicznym, a państwo w takim wypadku nie oferuje nam praktycznie żadnej ochrony. Nauczanie stacjonarne pozwalało nam być z ludźmi i zapominać o naszych codziennych problemach, z którymi jesteśmy teraz sam na sam i z którymi jesteśmy zmuszeni zmierzyć się samotnie.